Ślub Kasi i Kuby w Krakowie u Dominikanów i wesele na Cichym Polu

Ślub Kasi i Kuby w Krakowie

Ciche Pole pod Krakowem to idealne miejsce na wesele na luzie i bez napinki.
Kuba z Kasią od razu poczuli klimat i wybrali Ciche Pole na miejsce wesela bo to w ich stylu!

A Kasia jest moją najmłodszą siostrą więc z tym większą radością się dzielę historią ich dnia ślubu.

A poniżej widać pięknie ten luzik:

Ale zacznijmy od przygotowań!

Przygotowania Kuby w Krakowie

Kuba szykował się do ślubu w pachnącym jeszcze nowością mieszkaniu brata.

A w jakich są relacjach widać na tym zdjęciu ;)

Oczywiście jak tylko Kuba się ubrał - dostał klapsa - na szczęście oczywiście!

I panowie byli gotowi zająć się poważnymi rzeczami… czyli pograć na PSie. Fotka ze specjalną dedykacją dla Kasi:

Zrobiłem jeszcze Kubie portrecik. Tak aby mógł spokojnie wrócić do grania ;)
Ale widać szczęście w oczach!

Przygotowania Kasi do ślubu w Krakowie

Kasia szykowała się do ślubu w mieszkaniu w którym, do tego dnia, mieszkała z przyjaciółkami.

Ona miała malowane rzęsy, dziewczyny szalały przed lustrem, zapachniało czasami studenckimi!

Pachniał też pięknie bukiet ślubny, suknia wisiała w oknie, fotki i inne gadżety przypominały różne super momenty…

Obie mamy albo w zależności od spojrzenia - obie teściowe - też się przygotowywały i to jeszcze sobie pomagając.

I jeszcze portret Kasi w “roboczej” sukience na balkonie bloku. Warto aby ten widok balkonowy został zapamiętany!

Przyjaciółki i siostry pomagały Kasi ubrać się w suknię ślubną:

A Kuba już czekał na Kasię przed drzwiami, oczywiście przyjechał za wcześniej, nie mógł się doczekać chyba ;)

First look - opad szczęki

Jednym z mocniejszych momentów dnia ślubu jest kiedy jeszcze narzeczeni widzą się pierwszy raz w strojach ślubnych już gotowi umówić się na starość.

Kubie naprawdę opadła szczęka jak zobaczył Kasię!

Dostał buziaka na powitanie

I wzruszył się do łez! No i to rozumiem!

Błogosławieństwo rodziców

Mamuśki błogosławiły, życzyły tego co najlepsze prosto z serca!

Po czym oszczędzając Kasię, no bo makijaż, no bo taka ładna, no bo sukni szkoda, zalały Kubę za nich dwoje wodą święconą!

Ślub u dominikanów w Krakowie

Sprawnie przetransportowaliśmy się na ślub do bazyliki dominikanów pw. Świętej Trójcy. Wybór kościoła nie był przypadkowy! To tam poznali się Kuba i Kasia w duszpasterstwie akademickim Beczka. Kolejny ślub w rodzinie z powodu beczki!

Byliśmy chwilę wcześniej więc zdążyliśmy zrobić kilka portretów w krużgankach i zakrystii.

Kiedy Kasia bawiła się welonem, Kuba już nie mógł się doczekać ślubu!

I w ten sposób po chwili znaleźli się przy wejściu głównym do kościoła gdzie przywitał ich maratończyk o. Marcin Jeleń.

Ale najważniejsze nie jest to, że ojciec biega maratony, ani to że od razu po ślubie wskoczył na rower i pojechał w Tatry.

Kluczowe dla Kasi i Kuby jest to, że ojciec Marcin prowadził w czasie pandemii online-owe spotkania na których się poznali!

Nie wnikając w szczegóły poznania zdradzę tylko pierwsze pytanie jakie Kuba zadał Kasi:

Ile ważysz?

Prawda, że takie pierwszy pytanie do nowo poznanej dziewczyny nie zapowiada takiego rozwoju relacji? ;)

Kuba zapytał podobno dlatego, że chciał wiedzieć czy Kasia nadaje się do wspólnej wspinaczki na ściance (jakby była za lekka to by go nie mogła asekurować). Ale pierwsze wrażenie było takie, że Kasia do końca życia zapamięta jego pierwsze pytanie ;)


A wracając do ślubu i o. Jelenia, podpowiedział jeszcze narzeczonym bardzo sprytnie, żeby szli nieco wolniej za nim do ołtarza… i dzięki temu mogłem im zrobić fotkę jak idą pod ołtarz:

Uroczystość była uświetniona przez beczkową scholę prowadzoną przez Gracjana. Do składu dołączyli goście, przyjaciele Kasi: Karol z Wiką i Ola.

Ach!

Co to był za śpiew!

Kasia po ślubie wspominała, że bardzo przeżyła Mszę Świętą. Bardzo mocno wzruszało ją to, że o. Marcin, mimo, że się ze 3 lata nie widzieli był z nimi. Nie tylko ciałem ale i duchem. Zerkał na nich, uśmiechał się do nich, mrugał nawet ;)

Był z nimi w kontakcie, a oni z nim. Piękne.

Architektura bazyliki robi wrażenie, do tego śpiew scholi, nastrój, bliscy i świadomość, że to czas spotkania z Szefem Szefów.

W Liturgię Słowa zaangażowali się przyjaciele. Agata, świadkowa przeczytała pierwsze czytanie z Pieśni nad Pieśniami:

Cicho! Ukochany mój! Oto on! Oto nadchodzi!

Biegnie przez góry, skacze po pagórkach.

Umiłowany mój podobny do gazeli, do młodego jelenia.

Oto stoi za naszym murem, patrzy przez okno, zagląda przez kraty.

Miły mój odzywa się i mówi do mnie:

«Powstań, przyjaciółko ma, piękna ma, i pójdź!

Gołąbko ma, ukryta w zagłębieniach skały, w szczelinach przepaści,

ukaż mi swą twarz, daj mi usłyszeć swój głos!

Bo słodki jest głos twój i twarz pełna wdzięku».

Mój miły jest mój, a ja jestem jego, on stada swe pasie wśród lilii.

Połóż mię jak pieczęć na twoim sercu, jak pieczęć na twoim ramieniu,

bo jak śmierć potężna jest miłość, a zazdrość jej nieprzejednana jak Szeol,

żar jej to żar ognia, płomień Pański.

Wody wielkie nie zdołają ugasić miłości, nie zatopią jej rzeki.

Wiktoria pięknie zaśpiewała psalm 128:

Refren: Szczęśliwy człowiek, który służy Panu.

Szczęśliwy człowiek, który służy Panu *

i chodzi Jego drogami.

Będziesz spożywał owoc pracy rąk swoich, *

szczęście osiągniesz i dobrze ci będzie.

Czytanie z Listu św. Pawła do Filipian przeczytała nasza siostra Gosia:

“Radujcie się zawsze w Panu; jeszcze raz powtarzam: radujcie się!

Niech będzie znana wszystkim ludziom wasza wyrozumiała łagodność: Pan jest blisko!

O nic się już zbytnio nie troskajcie, ale w każdej sprawie wasze prośby przedstawiajcie Bogu w modlitwie i błaganiu z dziękczynieniem! A pokój Boży, który przewyższa wszelki umysł, będzie strzegł waszych serc i myśli w Chrystusie Jezusie.

W końcu, bracia, wszystko, co jest prawdziwe, co godne, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co zasługuje na uznanie: jeśli jest jakąś cnotą i czynem chwalebnym - to miejcie na myśli! Czyńcie to, czego się nauczyliście, co przejęliście, co usłyszeliście i co zobaczyliście u mnie, a Bóg pokoju będzie z wami.”

Oczywiście Ewangelię ze św. Jana i homilię miał o. Marcin Jeleń:

“Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał.

I także chwałę, którą Mi dałeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy.

Ja w nich, a Ty we Mnie!

Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiłował tak, jak Mnie umiłowałeś.”

Kasia zapamiętała z homilii, że Miłość nie jest stała tylko zmienna. Raz się ją goni, a potem podąża za nią i tak ciągle się coś zmienia w dynamice Miłości.

Kuba zapamiętał, że Miłość Małżeńska jest podobna do Miłości Jezusa do Kościoła. Nie będzie łatwa, czasem niewdzięczna, a nawet jak jest trudno to pomimo tego trwasz w Niej. Pomimo krzywd, cierpienia i wszystkiego co trudne wybierasz kochać!

Tak jak Bóg kocha nas, zawsze i bezwarunkowo.
Czy chodzimy do Kościoła czy nie i tak nas kocha tak samo.
Czy wydaje nam się, że jesteśmy dobrzy czy źli - kocha dokładnie tak samo nieskończenie mocno.
I cały czas na nas czeka z otwartymi ramionami pełnymi miłosierdzia.

Sakrament małżeństwa

Sakrament to widzialny znak niewidzialnej łaski. Kasia i Kuba obdarowali się wzajemnie sakramentem małżeństwa.

Najpierw ojciec Marcin zadał 3 pytania:

Czy chcecie dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?

K&K odpowiedzieli: Chcemy.

Czy chcecie wytrwać w tym związku w zdrowiu i w chorobie, w dobrej i zlej doli, aż do końca życia?

M&J odpowiedzieli: Chcemy.

Czy chcecie z miłością przyjąć i po katolicku wychować potomstwo, którym was Bóg obdarzy?

M&J odpowiedzieli: Chcemy.

I potem odśpiewaliśmy Hymn do Ducha Świętego razem ze scholą: 

Zawarcie małżeństwa

Moment później stanęli na przeciwko siebie, ojciec związał ich ręce stułą i usłyszeliśmy: 

Ja, Jakub, biorę ciebie, Katarzyno, za żonę
i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską
oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.
Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny,
i wszyscy Święci.


Ja, Katarzyna, biorę ciebie, Jakubie, za męża
i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską
oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.
Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny,
i wszyscy Święci.

Ojcu Marcinowi nie pozostało nic innego jak potwierdzić sakrament małżeństwa, którym się przed chwilą Kasia i Kuba obdarowali:

„Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela” (Mt 19,6).
Małżeństwo przez was zawarte ja powagą Kościoła katolickiego potwierdzam
i błogosławię w imię Ojca i Syna, † i Ducha Świętego. Amen.

Błogosławieństwo i nałożenie obrączek

Następnie po pobłogosławieniu obrączek wymienili się nimi:

Katarzyno, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności.
W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.


Jakubie, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności.
W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

I tak właśnie umówili się Kasia z Kubą - już nie tylko między sobą ale i przed Bogiem i bliskimi, że zawsze będzie jej pomagał schodzić “ze schodów”, a ona mu będzie z ufnością “podawać rękę”! 

I to wszystko mówiące spojrzenie Kuby i delikatny dotyk Kasi. Kuba powiedział po ślubie i weselu, że był szczęśliwy dlatego, że miał całkowitą pewność co do decyzji o związaniu się na zawsze z Kasią. Prawda, że to widać?

Potem nastąpił największy z cudów. Sam Bóg przyjął postać najpokorniejszego pokarmu, chleba i wina na oczach wierzących:

Młode Małżeństwo przyjęło uroczyste błogosławieństwo

I jak widać - Kasia też nie ma wątpliwości co do wyboru męża:

Życzę Wam abyście każdego dnia mieli w sercach chęć choćby do chwili wspólnej modlitwy, abyście czerpali ze Źródła Miłości jak w dniu ślubu:

I jeszcze przeuroczy moment pożegnania z ojcem Marcinem:

Wychodzili z kościoła z pełną radością i spokojnym sercem:

Zrobiliśmy panoramiczne zdjęcie grupowe, które w albumie będzie miało 76cm szerokości i rewelacyjną jakość!

I po przyjęciu wielu życzeń pojechaliśmy na Ciche Pole na wesele na luzie

Wesele na Cichym Polu pod namiotami

Po cudnej ceremonii, pełnej pokoju i radości przyszedł czas na wesele. Wesele na luzie i bez napinki, pod namiotami z doskonałą kuchnią!

Mistrzowie mimiki!

Pierwsze Sto lat!

No i tutaj Kuba zaskoczył mnie, bo przygotował sobie i wygłosił toast - dla Kasi i gości:


Życie może porównać do książki. Książki, która jest zlepkiem wielu gatunków, bo łączy ze sobą obyczaj, dramat, czasem przybiera ona postać dobrej komedii lub romansu… 

…tylko po to by zaraz stać się dreszczowcem.

Pojawiają się w niej postaci, których losy, w zależności od nas - autorów - będą opisane tym lepiej, im lepiej będziemy te osoby znać. Musimy dążyć do tego aby otaczać się takimi ludźmi, których aż chce się drobiazgowo opisać, bo nie ma przecież nic gorszego, niż powierzchownie opisani bohaterowie, którzy spełniają role wypełniaczy. Ja pochwalić się mogę tym, że każdego z Was opisał bym bardzo szczegółowo, aż do najmniejszego detalu i drobnostki.

Dzisiaj rozpoczynam nowy rozdział…, co tam rozdział, tom! I pomimo moich szczerych chęci nie wiem jak się potoczy. Ale to co mogę powiedzieć teraz, to że nie będę go pisał sam, bo znalazłem wspaniałą współautorkę i jestem przekonany, że od teraz strony będą zapisane pięknymi historiami.

A zatem, drodzy goście chce wznieść toast za to że tu jesteście, za to że towarzyszycie nam w tym ważnym dniu, ale przede wszystkim, chce wznieść toast za moją wspaniałą żonę.

Kasiu, nie mogę się doczekać tych wszystkich stron które zapiszemy razem.

Na zdrowie!”

Obiad był nie tylko pyszny ale przepięknie podany. A Młoda Para idąc za głosem rozsądku, najpierw pozwoliła gościom zjeść, a dopiero potem przyjmowała życzenia :) Dzieciaki skończyły pierwsze i ruszyły do zabawy.

Życzenia ślubne połączyliśmy ze zdjęciami z Młodą Parą. Po to aby drugi raz nie gonić gości do zdjęć ale też dzięki temu na zdjęciach z gośćmi mamy klimat wesela, mistrzów drugiego planu…

Józiu wyprzedził rodzicom i sam złożył życzenia, a nawet wręczył prezent!

Po obiedzie i życzeniach przyszła pora na coś słodkiego. A jak wiadomo na weselu najważniejszą słodkością jest tort weselny!

Józek nie mógł się doczekać swojego kawałka! Był chyba też ciekaw co ten tort ma w środku? Po cichu liczyłem na to, ze spróbuje paluszkiem zgarnąć kawałek albo odgryzie ale niestety się powstrzymał. Szacun!

A czy tort był smaczny? Widać od razu po reakcji Kasi i Kuby:

Kiedy Młoda Para osładzała wódkę, na prośbę gości weselnych…

Jacek spijał z kuzynami swój ulubiony napój na tym etapie życia.

Pierwszy taniec

Pierwszy taniec też był na luzie :) Po paru chwilach weselnicy dołączyli do Młodej Pary na parkiecie.

Parkiet się zapełniał i żył swoim życiem, tak jak i cały ogród!

Bufet i słodki stół były tak smaczne jak piękne!

Kasia i Kuba znaleźli chwilę na zrobienie mini plenerku w dniu ślubu. Zostaliśmy na Cichym Polu, było bardzo romantycznie:

i całkiem normalnie - wystarczyło, że rodzeństwo znalazło się w zasięgu obiektywu ;)

W tym czasie na parkiecie trwało szaleństwo! Choć uważny czytelnik bloga, może na schodach zauważyć Józia, wyraźnie zasmuconego…

Kasia poszła wyciągać klocki z budowli, a Kuba na szkocką z bratem…

Po chwili rozłąki wrócili do weselnych obowiązków i pilnie się z nich wywiązywali ;)

Powoli zaczynało się ściemniać, goście szaleli na parkiecie

Kasia obawiała się, że w ramach zemsty na jej zagrywki na weselach przyjaciół ktoś zamówi orkiestrę dętą górniczo-hutniczą, albo co gorsza prosiaka z jabłkiem w paszczy z świetlnymi racami… ale jednak nie. Niespodzianką był taniec z ukochanymi zwierzętami Kasi - końmi. I to nie byle jakimi tylko najczystszej krwi!

Młodzi dyskretnie w kuluarach podziękowali rodzicom i jeszcze zrobiliśmy foteczkę, która dobrze oddaje klimat i energię wesela Kasi i Kuby na Cichym Polu:

Jestem szczęśliwy Waszym szczęściem! Gratuluję Wam świadomości i otwartości na to co jest! :)