Bartek Wyrobek Fotografia

View Original

Gosia i Mateusz - dom zbudowany na skale Miłości

dom zbudowany na skale miłości

Koniecznie włącz (jeśli możesz) poniższy utwór, bo świetnie oddaje on klimat dnia i był śpiewany w czasie Mszy:

Your browser doesn't support HTML5 audio

Dom zbudowany na skale Guadelupe

Kocham Cię - nie tyle słyszałem - co widziałem w ruchu ust, postawie ciała, gestach… wiele razy w dniu ślubu Gosi
i Mateusza! Jak dla mnie padł rekord wyznawania miłości… i to było naprawdę piękne!

“Kocham” - jak dobrze, że akurat to słowo towarzyszyło przez cały dzień Gosi i Mateuszowi, oby wybrzmiewało ono i każdego następnego dnia.

Przygotowania Mateusza

Mateusz jest rolnikiem i to całym sercem. Potwierdza to nawet miejsce zaręczyn. Mateusz oświadczył się bowiem Gosi na pastwisku, nieopodal koryta Wisły w Górze wśród swoich krów! Poniżej link do wpisu ze zdjęciami z zaręczyn
- bo tak się złożyło, że byłem świadkiem tego momentu!

Ale w dniu ślubu krowy były zamknięte w oborze, a Mateusz w domu skupiony na przygotowaniu do ceremonii. I bynajmniej nie dziwił rolniczy akcent na spinkach:

Świadek Jarek w bardzo dobrym humorze załatwiał kolejne sprawy niecierpiące zwłoki i w międzyczasie pomagał Matowi się ubrać, a siostra Marysia z całych swoich słabych sił starała się nie przeszkadzać. ;)

Ubieranie poszło sprawnie i przyjaciele mogli odetchnąć z ulgą - jak się okazało - byli nawet 15 minut przed czasem! SZOK!

Oczywiście zrobiłem Mateuszowi portret ślubny - widać na nim jak chłop jest spokojny i zadowolony (Wiadomo! - z wyboru żony):

I tutaj w pokoju zjawili się babcie, dziadek i rodzicie z błogosławieństwem… (ograniczam się na blogu tylko do wybranych zdjęć - reszta będzie w strefie klienta). W każdym razie bank emocji został rozbity! Łzy popłynęły… i bardzo dobrze:

Przygotowania Gosi

Dalej już pojechałem z Góry do Pszczyny, do Gosi, by utrwalić i jej przygotowania. A nasza synchronizacja była pełna - kiedy podjechałem, była właśnie przed domem, z którego drzwi wyglądała świadkowa Ana, badając, co się dzieje:

Gosia wrzuciła na ruszt kanapeczkę z okrzykiem: tylko tego nie fotografuj (oczywiście mam też zdjęcia, jak wyjada mamie z lodówki;), a potem błyskawicznie oblykła się w suknię:

Urok choinki i gwiazdy betlejemskiej, przypominają o przyjściu na świat Pana Naszego Jezusa Chrystusa:

Aż nagle, 15 minut przed czasem pojawił się Mateusz! Nikt, z tych co go znają, nie spodziewał się go o tak wczesnej porze! Wykupiny przebiegły sprawnie. Walizka pieniędzy co prawda nic nie dała…, jednak Ana zdecydowała się otworzyć drzwi na widok Mata z kucykiem Elzy na głowie:

Firstlook Gosi i Mateusza

Mateusz szybko przemknął do pokoju, w którym czekała na niego Gosia i naprawdę nie mogła się już doczekać narzeczonego:

i tu jedno z moich ulubionych zdjęć z najprawdziwszą łzą miłości:

Ale już za chwilę łzy zamieniły się w pełen uśmiech:

W tle portrety rodziców Gosi. Myślę, że cała czwórka rodziców cieszyła się z tej chwili i błogosławiła dzieciom, a szczególnie tata Gosi prosto z nieba. W każdym razie kolejna chwila to błogosławieństwo rodziców i znów polały się łzy:

Dom rodzinny Gosi jest na osiedlu Daszyńskiego w Pszczynie, skąd do kościoła p.w. Bożego Miłosierdzia jest dosłownie rzut beretem:

Po chwili niepewności i ubawu z poszukiwań komórki Gosi strażacy ruszyli jako asysta honorowa narzeczonych:

Pod kościołem byliśmy sporo przed czasem, więc poza witaniem gości był i czas na kawkę! Dobrze mieć wokół siebie takich przyjaciół, którzy przewidują i takie potrzeby! ;)

Narzeczeni pięknie prezentowali się pod świątynią i wzbudzali zachwyt nadchodzących gości

Gosi zrobiło się gorąco, więc szybki telefon do mamy - mama weź proszę ten szal, co mi usztrykowałaś na drutach:

I oczywiście mama szybko zawinęła i szal przywiozła… następne zdjęcie pokazuje radość Gosi i wyluzowanie podczas oczekiwania na Eucharystię. Takie portrety panien młodych mogę robić każdego dnia!

Ślub w parafii Bożego MIłosierdzia w pszczynie

Po przywitaniu przez 6 księży, kleryka i ministrantów narzeczeni ruszyli przed ołtarz:

Gosia nie kryła radości, a zapewne jednym z powodów była obecność scholi Boskie Nutki z Oświęcimia! Ale skład! Ze 30 osób!

I jak tu się nie cieszyć?!

Po przywitaniach i przedstawieniu księży przez proboszcza Romana Chromego rozpoczęła się Najświętsza Ofiara. Przewodniczył ks. Damian Okroj SDB, obecny był również poprzedni proboszcz parafii ks. Alfred Tatarzyn oraz: ks. Adam Paprota, ks. Łukasz Torbicki SDB, ks. Michał Libor SDB i kleryk Aleksander Ficek SDB.

Liturgia Słowa

Już dzień wcześniej zachwycałem się liturgią słowa z dnia Święta Świętej Rodziny, które w tym roku przypadło 30.12 czyli w dzień ślubu Gosi i Mateusza! A tak Gosia tłumaczy, jak do tego doszło, że to właśnie czytania z dnia zostały wybrane na tę okoliczność.

Gosia: Przez całe lata "poszukiwania" Ukochanego mej duszy uczyłam się nabożeństwa do Matki Bożej i św. Józefa. Za sprawą rekolekcji ignacjańskich prowadzonych przez Siostry Zawierzenia zarówno Mama Maryja, jak i św. Józef byli mi szczególnie bliscy. Jak się okazało wiara mojego męża kształtowana w duchowości salezjańskiej, także opierała się na nabożeństwie do Matki Bożej Wspomożenia Wiernych (ukochanej Matki św. Jana Bosko). Naturalnym było więc, że wybierając datę ślubu, chcieliśmy podkreślić nasze przywiązanie czy to do św. Józefa, czy Matki Bożej. Z drugiej strony wiedzieliśmy, że grudzień, który był miesiącem, gdzie Mateusz miał mniej pracy w polu, a ja miałam przerwę świąteczną jest najpraktyczniejszym czasem do organizacji ślubu i wesela. Wydawało nam się więc, że te dwie racje są nie do pogodzenia. Ostatecznie konkretną datę 30.12 obraliśmy ze względu na ks Damiana, który miał nam błogosławić. Jakie było nasze zdumienie, a zaraz po nim radość i poczucie Bożego zaopiekowania, kiedy odliczając w kalendarzu dni do ślubu, okazało się, że 30.12 wypada wspomnienie aż całej Świętej Rodziny! Kiedy podzieliliśmy się tą radością z ks. Damianem, nie chciał wierzyć i kilkakrotnie sprawdzał, czy to możliwe, gdyż Święto Świętej Rodziny obchodzone jest zawsze w pierwszą niedzielę po Bożym Narodzeniu. Jak się okazało, w tym roku zostało przeniesione, ponieważ 1 stycznia Uroczystość Świętej Bożej Rodzicielki Maryi, które jest wyższe rangą, wypadało właśnie w tę niedzielę. Ponoć to jak wygrana w totka! ;-) dla nas zaś dowód na szczególną opiekę roztoczoną nad nami przez Świętą Rodzinę.” 

Pierwsze czytanie czytał brat Gosi - Jacek (Syr 3, 2-6. 12-14) Mowa w nim była o tym, że kto posłuszny Bogu, ten czci rodziców. Bardzo mocne czytanie, szczególnie dotyka, jeśli relacje między ojcem a dzieckiem są napięte. Wieńczy je zdanie: “Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie, w miejsce grzechów zamieszka u ciebie.” Dlatego pozwalam sobie dać obok czytającego brata Gosi - portret Jezusa Miłosiernego - to jasne przesłanie:

Psalm 128 śpiewała pięknie siostra Gosi - Monika i tutaj fragment:

Drugie czytanie z Listu do Kolosan przeczytał Jarek (Kol 3, 12-21) traktowało ono o chrześcijańskich zasadach życia domowego. We fragmencie tym dotyka mnie jedno zdanie i staram się nim żyć szczególnie odkąd mam nastoletnie dzieci ;)

A tak całkiem na poważnie to fundamentalne przesłanie naszej rodziny i po 17 latach małżeństwa stwierdzam, że wyjątkowo praktyczne, bo ratujące związek!

Oczywiście czytania i psalm prowadzą do Ewangelii, która je łączy, tłumaczy i ubogaca. Dobrą Nowinę o ucieczce świętej rodziny do Egiptu odczytał ks. Roman. Ale czy chodzi o ucieczkę czy raczej o Boże Prowadzenie z mocą?! I tutaj fragment do Mateusza i Gosi: “…anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu…”.

Słuchajcie głosu Pana i idźcie za nim, a nawet w najtrudniejszych chwilach życia wygracie!

Gosia o homilii:

Znamy swoją historię, nasze trzy lata bycia razem, kiedy jednak usłyszeliśmy ją z perspektywy, tj. z ust naszego przyjaciela ks. Damiana, byliśmy poruszeni tym, jak bardzo była ona przepełniona Bożym działaniem. Realnym wsparciem naszych ukochanych świętych: Matki Bożej, św Józefa, ks. Jana Bosko - to ich wstawiennictwu u Dzieciątka Jezus zawdzięczamy ten happy end, którym było udzielenie sobie w obecności Kościoła sakramentu małżeństwa. Mamy nadzieję kroczyć z Nimi dalszą drogą naszego małżeństwa.  

Przepełnieni wdzięcznością za dar życia i miłość naszych Rodziców, bardzo dotknęło nas w czasie kazania stwierdzenie, że od dziś, od teraz ruszamy w dalszą drogę sami, z wsparciem bliskim, jednak tworząc już naszą własną, odrębną historię, w którą nikt nie ma prawa ingerować.

Jesteśmy wdzięczni za obecność tych wszystkich ludzi, którzy przyszli, by być świadkami cudu Miłości, ich obecność, licznie przyjęte Komunie Święte, wspólna modlitwa, to wszystko, w co nasi bliscy chcieli nas wyposażyć - ogromnie nas to porusza i dotyka. 

Spojrzenie Mateusza potwierdza, że od teraz z Gosią będą tworzyli nową rodzinę!

Przysięga Małżeńska Gosi i Mateusza

Gosia z Mateuszem zgodnie odpowiedzieli “tak” w parafii Bożego Miłosierdzia dla:

  • dobrowolnej zgody na małżeństwo,

  • woli wytrwania w wierności,

  • gotowości na przyjęcie i wychowanie potomstwa.

Następnie odśpiewali Hymn do Ducha Świętego:

I tak przygotowani mogli złożyć sobie przysięgę małżeńską.

Pierwszy mówił Mateusz:

Ja, Mateusz, biorę ciebie, Małgorzato, za żonę
i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską
oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.
Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny,
i wszyscy Święci.

A zaraz po nim Gosia:

Ja, Małgorzata, biorę ciebie, Mateuszu, za męża
i ślubuję ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską
oraz że cię nie opuszczę aż do śmierci.
Tak mi dopomóż, Panie Boże wszechmogący, w Trójcy Jedyny,
i wszyscy Święci.

Wtedy ks. Damian potwierdził sakrament małżeństwo Gosi i Mateusza słowami:

„Co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela” (Mt 19,6).
Małżeństwo przez was zawarte ja powagą Kościoła katolickiego potwierdzam
i błogosławię w imię Ojca i Syna, † i Ducha Świętego. Amen.

A teraz pierwszy pocałunek, już nie narzeczeński, a małżeński! Co za chwila!

Nałożenie obrączek

Ks. Damian powiedział:

“Na znak zawartego małżeństwa nałóżcie sobie obrączki.”

Mateusz:

Małgorzato, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności.
W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

Gosia:

Mateuszu, przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności.
W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego.

i tu rozległy się oklaski, od najdalszych zakątków kościoła po pierwsze ławki wszyscy się cieszyli, chociaż niektórzy byli za bardzo wzruszeni, by klaskać:

Marysia odczytała modlitwę wiernych:

I takie piękne chwile bliskości:

Liturgia Eucharystyczna

Dalej przeszliśmy do istoty Mszy Świętej, do momentu spotkania z żywym Jezusem, choć ukrytym dla naszych zmysłów pod postacią chleba i wina:

A w tym czasie dzieciaki, jak to dzieciaki…

Piękne momenty przekazania znaku pokoju i przyjęcia Ciała i Krwi Pana Naszego Jezusa Chrystusa! Wzruszenie Gosi bezcenne:

Po Komunii, był czas na uwielbienie - nie zabrakło też piosenki z pokazywaniem BÓG JEST TU dla dzieci (choć nie tylko dzieci tańczyły dla Pana):

Na koniec zaś błogosławieństwo młodej pary i podpisanie dokumentów, aby dopełnić formalności.

I z błogosławieństwem, radością, pokojem serca, obdarowani sakramentem małżeństwa z Jezusem Eucharystycznym w sercu Gosia i Mateusz ruszyli w nowe życie już od teraz razem:

A tam przed kościołem już czekały na nich promienie słońca i strażacy z bramą z węży:

Po zdjęciu grupowym (udało się go zrobić z dachu wozu strażackiego!) i przyjęciu życzeń od osób, które specjalnie przyszły na ślub, Młoda Para w eskorcie strażackiej ruszyła w stronę Dworku Broniszówka:

Dworek Broniszówka - wesele Gosi i Mateusza

Na wesele Gosia i Mateusz wybrali Dworek Broniszówka. To piękna duża sala z ogromem przestrzeni i powietrza do oddychania! Ale najpierw dostojne wejście na salę małżonków Gosi i Mateusza:

Przywitanie chlebem i solą, szampan, i radość!

i jeszcze z bliska:

Gdy udało się już zaspokoić pierwsze pragnienie, ktoś musiał posprzątać po sobie stłuczone kieliszki…

Od początku widać było między nimi współpracę, dzięki czemu już po chwili byli gotowi na przyjęcie dziesiątek życzeń od gości weselnych. Życzenia zawsze składa jedna rodzina na raz, reszta czeka w kolejce… lub jak księża się integruje:

Gosia z Mateuszem przedstawili gości, a świadkowie Jarek i Ana taczką rozwozili butelki z wódką. Obiad był pyszny i powoli nadszedł moment pierwszego tańca!

Pierwszy taniec skończył się “delikatnym” przytuleniem pary młodej przez blisko 130 gości:

DJ Adams od początku zaczął z energią. Całe wesele zatańczyło bardzo udanego poloneza, pierwsza do tańca ustawiła się Gosia:

Goście od pierwszej chwili byli w doskonałym nastroju do zabawy!

I to zanim świadkowie rozlali wszystkim wódkę! Tymczasem Gosia i Mateusz zaczęli kroić tort:

Oczywiście Młodzi sprawdzili, czy tort jest wystarczająco słodki:

Kaczuszki zwabiły na parkiet nie tylko najmłodszych, a wszystkich wyluzowanych:

Jeszcze większym hitem okazała się chusta - dzieci szalały pod nią i nad nią, a dorośli mieli nie mniejszy ubaw:

Gosia była zachwycona! Ale jak dorwała w tańcu męża, to dopiero był szał!

Podziękowania nie tylko dla rodziców

Późniejszym wieczorem Młoda Para rozpoczęła podziękowania. Tutaj bardzo dobrze sprawdził się pokaz zdjęć, który przypomniał lata młodości Gosi i Mateusza, jak i dziadków oraz rodziców…

Podziękowania i zdjęcia prowokowały do przytulasów, całusów i oklasków. Goście przeżyli je bardzo! A Młode Małżeństwo zgłodniało:

W końcu znaleźliśmy sposób na wykorzystanie napisu Kocham:

Wodzirej Adams nauczył ekspresowo całe towarzystwo belgijki i cała sala wirowała z 20 minut!

Po tym tańcu trzeba było odpoczynku gościom. Moment ten wykorzystała i wjechała na salę Ochotnicza Straż Pożarna z Góry, natychmiast wpięli Mateusza na nosze i postawili go do pionu!

Gosia miała za zadanie wyswobodzić męża z noszy, ubrać go w strój strażaka, a następnie rozebrać - poszło bardzo sprawnie!

No i kto musiał posprzątać po tych ćwiczeniach strażackich? Oczywiście z radością i nie lada wprawą - Mateusz:

Strażaków pożegnaliśmy pamiątkowym zdjęciem z Młodą Parą:

Główną atrakcją wesela są zazwyczaj tańce - tutaj też parkiet nie pozostawał pusty - oczywiście o wiele więcej zdjęć znajdziecie w strefie klienta!

Była też fotobudka i taczka, która zwykle służyła do rozwożenia wódki, ale jak widać nadawała się nie tylko do tego:

Jakby tego jeszcze było mało to, była też chwila, aby odetchnąć świeżym powietrzem i przy okazji wypalić sztuczne ognie:

Oficjalną część wesela kończą oczepiny, Gosia i Mateusz bardzo sprawnie pozbyli się welonu i muszki:

Jeszcze powstało zdjęcie zamykające imprezę, prawdopodobnie gdzieś nad ranem w jakimś zupełnie nieznanym zakątku. Mateusz zachwyca się Gosią:

Wszystkie zdjęcia są w strefie klienta - możesz pobierać i publikować - będzie mi miło jeśli dasz linka do mojej strony publikując.

Jeśli chcesz dostać informację o wszystkich zdjęciach w strefie klienta obserwuj mój profil na fejsie - dam informację!