Karolina i Adrian - ślub w Boruszowicach i wesele w Wojsce pod Różą

Zakochani po uszy


Poznaliśmy się z Karoliną i Adrianem na sesji narzeczeńskiej. Był gorący lipiec 2018 roku - czyli 2 lata przed zaplanowanym ślubem. Jak widać na poniższych zdjęciach byli wtedy w sobie zakochani po uszy.

Koronawirus nie był dla nich najmniejszym problemem. Jak rozmawialiśmy na samym początku paniki w kwietniu to powiedzieli, że się ślubu nie odwołają choćby mieli tam być sami. Najwyżej nie będzie wesela…

Przygotowania na Byłej granicy

Karolina z Adrianem zdecydowali się zamieszkać w domu rodzinnym Karoliny w Boruszowicach. Droga pod domem oddzielała Polskę od Niemiec przed II Wojną Światową. Przodkowie Karoliny mieszkali na sztucznie utworzonej granicy, akurat po Polskiej stronie. Ale przecież po obu stronach mieszkali Ślązacy. Nie do wiary, ale jeszcze do dziś żyją ludzie (choć granica ta zniknęła w 1939roku - czyli 81 lat temu!!!), którzy pamiętają te czasy i podziały wśród ludzi.

Jedną z takich osób jest babcia Adela:

Świadkowa w kuchni zakładała babci kolczyki, a tymczasem kota Kimi nie może się nadziwić co Ania Matejczyk robi z twarzą jej Pani:

U góry tata pomagał Adrianowi. Tu przyciął jakąś nitkę, tam wyrolował. Kapitalnie móc obserwować taką wieźć ojca i syna, to nie jest częste ani oczywiste:

Adrian emanował spokojem, to chyba pewność, że Karolina jest tą jedyną dawała taki pokój:

Karolina również spokojnie, z lekkim podekscytowaniem ogarnęła suknię ślubną ze świadkową i wyglądała bosko w welonie:

Przygotowania poszły błyskawicznie, jeszcze tylko kawałek kołocza weselnego i przytulenie Kimi:

No i możemy wyskoczyć na ogródek, na kilka fotek portretowych. Tym razem suknia ślubna w całej okazałości:

A jakże, Kimi nie opuszczała swej Pani, nawet jeśli ta wyszła na zewnątrz pilnowała jej z okna. Szczególnie, że pojawiła się konkurencja!

Nie mogło też zabraknąć zdjęcia z przyjaciółką ze studiów Agnieszką, która wspierała Karolinę cały dzień od rana:

Wykupiny i “FIRST LOOK”

Na śląsku jest zwyczaj wykupywania Panny Młodej. Znam historię, którą opowiadał mi dziadek, że jeszcze przed II Wojną Światową, była sytuacja kiedy Młody Pan nie dogadał się z rodzicami Młodej Pani podczas wykupin. wsiadł na bryczkę i zawrócił do domu. Podobno jechali za nich kilka kilometrów, prosząc aby wrócił. Tylko, że wtedy nie chodziło o krówki tylko o prawdziwe krowy i hektary. Ciekawe czasy.
Adrian symbolicznie i z żartem “wykupił” Karolinę za “całe stado” - na bogato!

Pierwsze spojrzenie na siebie Młodych w dniu ślubu rodzi zazwyczaj duże emocje. Czasem je widać, bardziej czasem mniej. Ty razem nie obyło się bez wzruszenia. Pięknie je widać na twarzach Adriana i Karoliny:

Adrian błyskawicznie rozprawił się z welonem…

Błogosławieństwo rodziców

Cudowny moment kiedy rodzice błogosławią dzieciom. To już ostatnie błogosławieństwo dane dziecku - każde kolejne już będzie dla małżeństwa. Uwielbiam ten zwyczaj. To nie relikt przeszłości, zwyczaj, który trzeba odhaczyć bo wypada - o nie! To głęboki wyraz miłości, deklaracja wsparcia i potwierdzenie, że dzieci dobrze robią:

Widać było szczególnie po tacie Adriana jak ze wzruszenia słowa uwięzły mu w gardle jak bardzo życzy szczęścia jeszcze narzeczonym!

W naszym domu błogosławimy dzieci każdego dnia. Dziękujemy Bogu za nie i cieszymy się, że możemy być rodzicami. Babcia Adela nie ukrywała radości z powodu ślubu wymodlonej wnuczki. O tym cudzie napiszę za chwilę.

No i popłynęły łzy. Z wdzięczności za błogosławieństwo i całe życie! Adrian z Karoliną podziękowali rodzicom w kilku słowach i wręczyli im przepiękne prezenty. Są nimi albumy, w których zawarli momenty od ślubu rodziców, przez ich dzieciństwo, symbolizujące trud wychowania i pokazujące momenty pełne miłości z ich historii. Od dziś już tworzą nową historię - historię ich małżeństwa i rodziny:

Po wyjściu z domu zrobiliśmy zdjęcia z rodzicami, babcią i chrzestnymi i świadkami. No i wszyscy się rozeszli w stronę kościoła… a młoda para nie pojechała, bo Jaguar nie miał ochoty odpalić. Widać po minie Karoliny lekkie zawiedzenie:

Na szczęście tata pomógł i samochód odpalił za kilka minut - a my w tym czasie zrobiliśmy kilka zdjęć na odstresowanie i pamiątkę:

I pojechaliśmy do Kościoła. Przemiło, że sąsiedzi stanęli na wysokości zadania i złożyli życzenia narzeczonym jeszcze, robiąc przy tym sporo zamieszania:

Ślub - punkt kulminacyjny

Dojechaliśmy do Kościoła pod wezwaniem Matki Boskiej Bolesnej w Boruszowicach - jakieś 300m do domu Karoliny. Rzut beretem!

Uwielbiam takie scenki, niby nic się nie dzieje ale… tren odpięty, a maleństwo za chwilę urośnie:

Jeszcze przed samym wejściem na ceremonię Adrian czule całuje Karolinę w rękę i dodaje jej otuchy, co za mąż!

Zdecydowali się powierzyć swoje małżeństwo Bogu, który jest Miłością, dlatego ślub kościelny:

Pierwsze czytanie z dnia było z księgi Amosa o ogromie błogosławieństwa z fragmentem:
”…zasadzą winnice i pić będą wino; założą ogrody i będą jedli z nich owoce.” Am 9, 14
Rano przy modlitwie myślałem o tym jak Pan Bóg im hojnie błogosławi - a oni to błogosławieństwo przyjmują!

Był również Hymn o Miłości z 1 Listu do Koryntian 13 rozdział, zwróciłem uwagę na ten fragment:


”4 Miłość cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłość nie zazdrości,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychą;
5 nie jest bezwstydna,
nie szuka swego,
nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
6 nie cieszy się z niesprawiedliwości,
lecz współweseli się z prawdą.”

Jakie mam szczęście 20-30 razy w roku słuchać tak pięknych słów i zastanawiać się nad ich realizacją w naszym życiu! Niezwykle budujące. Widzę, że miłość to nie tylko uczucie ale postawa. Świadoma decyzja, że będę się starał tak jak napisane zachowywać. To nie jest łatwe - ale jak się udaje to i uczucie się rozpala :)

Z takim nastawieniem zaczęła się przysięga małżeńska - do końca życia, na dobre i na złe:

I tu ksiądz podpowiedział, że mogą się pocałować, przemiły gest z jego strony:

Po wzajemnym założeniu obrączek, chwila oddechu i spokojnej modlitwy. Trudno oddać na fotografii ten moment, ale spróbowałem w taki symboliczny sposób, pokazać to co się dzieje w duszach szczęśliwych nowożeńców:

Przyjęciu Ciała i Krwi Pana Jezusa towarzyszyły skrzypce:

Radość po końcowym błogosławieństwie, spojrzenie pełne ufności i pewności, że to co robią ma sens!

Wyjście z kościoła wymagało przebicia się przez bańki mydlane:

Goście z radością złożyli życzenia ciesząc się razem z Młodą Parą ich szczęściem! Niektórzy z wrażenia, a może poczucia bezpieczeństwa nie ściągnęli maseczek, ale to nic - ich oczy się śmiały i były pełne radości:

Wesele Pod Różą

I pojechaliśmy do Domu Weselnego Pod Różą w miejscowości Wojska. Tu po przywitaniu chlebem i solą, zbiciu kieliszków, posprzątaniu po sobie, Młoda para z gośćmi zasiadła do obiadu:

Czysta i elegancka sala, z dobrze działającą klimatyzacją to u nas standard. I dobrze, bo jak zaczynałem fotografować 13 lat temu to nie było jeszcze takie oczywiste!

PIERWSZY TANIEC

Pierwszy taniec był jakby w chmurach! Ciężki dym zrobił klimat, a Młoda Para zatańczyła:

i tak się bawili, bawili, bawili, tańczyli i cieszyli:

Karolina i Adrian zadbali o detale również (nie tylko dym i bańki) ale też winietki, ozdoby.

Dość szybko Karolina zrzuciła buty i tańczyła dalej, to jest piękne - zero spinki, tylko radość :)

Wejście tortu z pompą, racami, tańcami i krojenie ze skupieniem:

Pomiędzy tańcami, był też czas na to aby usiąść w gronie przyjaciół w cieniu i cieszyć się życiem. Żartować i po prostu być ze sobą. Jak ja lubię łapać takie momenty:

Była też fotobudka z firmy Atrakcje Orłowscy, która jak zwykle daje sporo radości. No i jest pamiątka po niej bo fotki goście wklejają do pamiątkowej książki, a kopię zabierają ze sobą:

Poza zdjęciem grupowym zrobiliśmy też masę fotek z gośćmi. Też mi się wydają ważne i potrzebne. Nieraz w szufladzie możemy potem znaleźć fotkę ze ślubu przyjaciół sprzed wielu lat i wspomnienia wracają. Tutaj rodzina Adriana i jego babcia:

Po zdjęciach grupowych (oczywiście wszystkie są w strefie klienta - a goście weselni znają hasło) poszliśmy na kilka fotek plenerowych do ogrodu:

Spojrzenia żony na męża mówią wszystko!

Każdemu małżeństwu życzę takiej czułości i wrażliwości do końca życia. To nie łatwe - ale wierzę, że możliwe. Mnie te śluby niezwykle ładują!

W zachodzącym słońcu powstały też portrety jakby ze studio fotograficznego, niemal bez tła za to z wielką czułością do potomka, który już jest w drodze:

I jeszcze spojrzenie prosto w oczy z Miłością:

A na sali weselnej Karol Zadworny już zacierał ręce aby aby rozpocząć zabawę taneczną, do której włączyli się niemal wszyscy, z babcią na czele:

Kończyliśmy dzień fotkami o zachodzie słońca, a nawet tuż po nim:

Wszystkie zdjęcia są do zobaczenia i pobrania w strefie klienta (będzie mi miło jeśli publikując fotkę dasz linka do mojej strony www.bartekwyrobek.pl). Na zakończenie jeszcze ostatnia fotka po zmroku:

Jeśli tak opowiedziana historia Ci się podoba i masz ochotę od czasu do czasu oglądać kolejne wspaniałe śluby to najlepiej jak zapiszesz się na listę mailingową. Możesz to zrobić podając swojego maila na stronie zapisu na kurs jak wybrać fotografa.

Bardzo miło mi będzie przeczytać co myślisz o zdjęciach, a może jak się bawiłaś na weselu? Napisz komentarz :)

Guest User