Angelika i Marek ślub Pod Grzybkiem
Dziwny tytuł - ślub Pod Grzybkiem, ale na prawdę grzybki odgrywały ważną rolę w tym dniu :) To nie tylko nazwa lokalu gdzie był ślub plenerowy i wesele, ale tam po prostu rosną grzyby. A jak tylko to wyczaił Marek to nie mógł się powstrzymać aby ich nie wykorzystać do zdjęć… ale zaczęliśmy od kilku jego portretów:
a później podjechaliśmy z Łukaszem, asystentem do Angeliki pod Częstochowę na przygotowania i portrety Panny Młodej:
wpierw w domu rodzinnym, a później w obejściu, wykorzystując wręcz idealną pogodę:
W pewnym momencie, z domu obok wyszła starsza pani. Okazało się po chwili, że to babcia Angeliki, uwielbiam takie sytuacje, kiedy w tak ważnym dniu przychodzą najbliższe osoby do Młodych:
Wkrótce nadjechała urocza świadkowa, przyszły szwagierki i zdecydowanie było wesoło:
Czekaliśmy cierpliwie na przyjazd Marka, a że jechał starą Wołgą to chwila zeszła ;) a potem jeszcze kilka kolejnych zanim przedarł się przez ”zasieki”. Szwagierki i bracia tanio Angeliki nie oddali…
Ostatecznie Marek doczekał się Angeliki:
I ten moment bardzo lubię, te pierwsze spojrzenie na narzeczonego, narzeczoną w dniu ślubu. Przecież wyglądają zupełnie inaczej niż na co dzień. Widać na ich twarzach zachwyt:
Nadszedł moment dla mnie zawsze piękny - błogosławieństwa rodziców. Bardzo różne formy przybiera błogosławienie, ale wręcz urzekający był moment kiedy Angelika z Markiem podeszli na koniec do babci i ją również poprosili o błogosławieństwo. Coś pięknego, dlatego to zdjęcie jest największe:
Ponieważ była chwila czasu to na podwórku domu rodzinnego Angeliki to zrobiliśmy rundkę zdjęć rodzinnych:
i tu największym zaskoczeniem była fotka ze świadkiem, jak widać przyjacielem z przedszkolnych lat… trzymanie za rączkę, zabawa samochodzikiem ;) pękałem ze śmiechu! Dawno takiego luzu nie widziałem!
Zanim odjechaliśmy zrobiłem kilka detali pięknej starej Wołgi, oczywiście nie zabrakło komentarzy, że takimi to kiedyś dzieci straszono… kanapy są w niej arcywygodne! Siedzi się lepiej niż na wersalce!
Po chwili zastanowienia, weszli i pojechali… a fotkę pędzącej Wołgi zrobił mój asystent Łukasz Raczek. Jak myślisz? Będzie z niego fotograf? :)
Zamiast siedzieć w aucie 15 minut i czekać na ceremonię, wykorzystaliśmy światło i pogodę do kilku fotek plenerowych, myślę, że to też bardzo pomaga parom młodym zapomnieć o tym co za chwilę i zachwycić sobą. No i o to chodzi!
A to mój ulubiony strzał, pierwszy taniec w tajemniczej grocie na terenie “Pod Grzybkiem”. Widać pełne zaangażowanie i radochę z tańca:
Kiedy wybiła godzina ceremonii, Angelika z Markiem poszli we właściwe miejsce,
Pod pięknie przygotowaną wiatę, zadbano o każdy detal, goście już czekali na miejscu:
Śluby cywilny przy akompaniamencie skrzypiec…
Zaraz po ceremonii jest najlepszy moment na zdjęcie grupowe - wszyscy są na miejscu, chętni do zaprezentowania się z najlepszej strony (albo profilu) ;)
No i zaczęło się wesele pierwszym toastem:
A w międzyczasie zrobiłem kilka fotek sali weselnej, zanim zapełni się gośćmi, w końcu przygotowania odrobinę i warto te detale też zachować w pamięci:
i rozpoczęły się życzenia, uśmiechy, wzruszenia, przytulasy i buziaki. Świetny moment aby złapać wiele mega ciepłych momentów:
Angelika i Marek, wycałowani i poprzytulani za wszystkie czasy w końcu usiedli za stołem… i dali sobie spontanicznie buziaka. Jak ja lubię “podglądać” takie momenty!
Po obiedzie pierwszy taniec, ognisty i pełen temperamentu!
No i zabawa weselna, niestety nie zapamiętałem nazwy zespołu, ale widać było, że mają świetną zabawę z grania, a ludzie z tańczenia. I o to chodzi!
Tort jako deser po obiedzie smakuje wyśmienicie. Po pokrojeniu młoda para od razu poszukała rodzicom i im się dostały pierwsze kawałki :)
Dzieci szybko “wrzuciły tort na ruszta” i pobiegły na podwórko, bo tam pani opiekunka już miała dla nich niezła zabawę!
Marek nie ma problemy z niczym… jak zobaczył rydwan to od razu wiedział za co złapać ;)
Trafiliśmy na super zachód słońca…
A zaraz po plenerku poszliśmy do gości zrobić fotki grupowe, na wesoło i luzie - jacy ludzie takie fotki:
Orkiestra dwoiła się i troiła, a goście szaleli na parkiecie…
Aż nadszedł czas podziękowań i kolejnych wzruszeń. Rodzice dostali przepiękne albumiki ze zdjęciami od ich ślubu do narzeczeństw Młodej Pary… młodzi mieli za co dziękować:
i cieszyli się sobą…
A na koniec zrobiliśmy jeszcze kilka fotek po zachodzie słońca, które po prostu oddają klimat Restauracji Pod Grzybkiem i pięknie zamykają historię tego dnia :)
Dziękuję Wam Marku i Angeliko za tak fajny dzień!
Dziękuję Łukaszowi Raczkowi za asystowanie i Pani Monice z Całorocznego Ośrodku Wypoczynkowego pod Grzybkiem za pomoc przy światłach podczas zdjęć nocnych i w ogóle w ciągu całego dnia. Miejsce jest na uboczu, spokojne, jakby w lesie, a Pani Monika daje całe serce aby wszystko poszło zgodnie z planem. Myślę, że to bardzo dobre miejsce na wesele.
A gości weselnych, którzy znają hasło zapraszam do zobaczenia i pobrania sobie wszystkich fotek w strefie klienta.